- W dniu 4 kwietnia 2014 r. udaliśmy się do Zachęty na wernisaż wystawy Moniki Zaw…
W dniu 4 kwietnia 2014 r. udaliśmy się do Zachęty na wernisaż wystawy Moniki Zawadzki pod dźwięcznym tytułem “Bydło”. Artystka dała się nam już poznać jako autorka bezkompromisowych grafik, w których stosuje jedynie czerń i biel, bez przejść tonalnych. Tego typu minimalizm bardzo nam odpowiada, bo nawiązuje do twórczości Lexa Drewińskiego i Janusza Golika, która w przypadku tego ostatniego, z wiadomych względów, jest nam szczególnie bliska. Poza tym zawsze fascynowało nas, że przy takich ograniczeniach można sugestywnie przekazać tak wiele treści. Jak się umie oczywiście…
Rzeźby Moniki Zawadzki, podobnie jak i jej grafika, okazały się proste, czarne i kanciaste. Ich tematyka to mięso w różnych postaciach. W ludzkiej też. I choć na wystawie nic i nikt nie agitował za wegetarianizmem, jakoś tak odechciało nam się tradycyjnych polskich potraw w formie kotletów, wędlin i kiełbasy. Przynajmniej w ten piątkowy wieczór…
Z obiektów na wystawie najbardziej podobał mi się autoportret w postaci kawałka palca z obciętym opuszkiem. Kiedyś na studiach, przycinając plansze, też sobie przejechałem nożem introligatorskim po palcu wskazującym. Zanim się zorientowałem, obcięty kawałek strzepnąłem gdzieś pod szafę, bo wziąłem go za śmietek. Dopiero w chwilę później mało nie zemdlałem, kiedy zorientowałem się, skąd na planszy ni stąd, ni z owąd pojawiła się czerwona plama. Długo miałem na palcu ubytek. Ale teraz, po wielu latach nie ma nawet śladu. Czas leczy rany… AZ
Leave a Reply